piątek, lipca 27, 2007

Noteczka: Czemu to robimy?

Dzisiaj coś z zupełnie innej beczki, czyli noteczka "dizajnerska". Ostatni wpis, jak można zauważyć, jest z 19 maja, czyli ponad dwa miesiące temu - wstrzymanie prac nad Drobniakami wynikało z prostej rzeczy. Nie miałem czasu - maturalna nagonka, odwiedziny większych miast w poszukiwaniu studiów, a kiedy je już znalazłem, poszukiwania mieszkania. Nie ma lekko, oj nie ma. Tym bardziej, że jeszcze WKU czas załatwić... przechodząc od razu do puenty: Nie, projekt Drobniaki nie idzie na półkę, a teraz, kiedy mam już nieco czasu, czas powrócić do jego aktywnego funkcjonowania. Dzisiaj jednak, zamiast kolejnego towaru prosto z podręcznika, trochę luźnych dywagacji na temat, który niedawno przewijał się w półświatku twórców autorskich gier fabularnych, a który zapoczątkowany został przez pewien artykuł w Esencji - Po co człowiek bawi się w tworzenie własnego systemu fabularnego? Temat już nieco przewałkowany został, w praktyce zgadzam się z polemiką Magnesa. Ale cała ta dyskusja zmusiła mnie do postawienia sobie powyższego pytania...

No bo po co? Na świecie gier fabularnych jest setki, jeżeli nie tysiące - wystarczyłoby trochę poszukać, by znaleźć Ten Upragniony System - a to, że trzeba ściągnąć podręcznik z zagranicy? Żaden problem, nawet dla studenta (trochę poczekać, trochę uciułać...). Można próbować tutaj jęczeć, że w Polsce systemów jest niedużo, że jest syfnia i bida z nędzą - nawet jeżeli uznamy tę tezę za prawdziwą, to twierdzenie, że ludzie powinni swoją kreatywność przekuwać na wspieranie któregoś z gotowych już systemów jest strasznie... zniewalające. Ktoś z góry chce mną kierować, chce zmuszać mnie do robienia czegoś, czego robić nie chcę. Problem Miłosza Cybowskiego - autora tekstu krytykującego polskie autorki - polega na tym, że potępia sposób w jaki spełniają swoją kreatywność twórcy autorskich gier fabularnych. Jest to bardzo paskudna sposób myślenia - to tak, jakby malarzowi abstrakcji połamać pędzle, i powiedzieć mu, że albo smaruje martwą naturę, albo nie maluje wcale. Panie Cybowski, dlaczego odbiera pan nam możliwość realizowanie swojej kreatywności w sposób, w jaki chcemy ją realizować?

Kolejną ciekawostką jest pogardliwe wyrażanie się na temat "systemów które pojawiają się, prace nad nimi trwają miesiąc, a potem znikają w odmętach sieci". Ponownie nie jestem w stanie zrozumieć pogardy względem takich działań - przecież na tym to polega! Jeżeli ktoś uważa tworzenie autorek za swoje hobby, to niech tworzy nawet ze 100 niedokończonych nigdy projektów na godzinę! Trzymając się porównań "artystycznych" - nawet najwięksi malarze, zanim wezmą się za tworzenie dzieła finałowego, wykonują setki szkiców i przymiarek. Dzięki takim działaniom, człowiek zdobywa doświadczenie w temacie, nowe umiejętności jak i wiedzę. Sam mam na koncie kilka systemów które szumnie zapowiadałem, a które wylądowały w koszu. Ale każdy z nich zostawiał we mnie zupełnie nowe doświadczenia - uczyłem się, co robię dobrze, a co źle. Nikt nie rodzi się perfekcyjny, wszystko wymaga praktyki - tworzenie autorskich gier fabularnych również. A niestety, nikt nie organizuje kursów wieczorowych...

"Napisze sobie setting, który sam sobie wykorzysta." to kolejna interesująca fraza z tekstu pana Cybowskiego. I ponownie nie jestem jej w stanie zrozumieć. Z tekstu wynika, iż jest to coś złego. Czyli jeżeli dziecko samo sobie zrobi zabawkę, to będzie to postępowanie złe? Musi koniecznie dostać zabawkę zrobioną gdzieś w Chinach? Czy mam to rozumieć jako przymus do bawienia się w sposób "centralnie planowany"? Mogę grać tylko w to, co już zostało wydane? Znaczna większość autorek powstaje dla określonego grona graczy - dzięki temu można utworzyć system, który będzie "względnie doskonały". A jeżeli ktoś pokazuje swoje dziełko w sieci, to czemu nie? Ma prawo pochwalić się swoim dziełem, a nóż jeszcze komuś się spodoba. Mentalność polskiego gracza... według mnie, jest to mentalność naprawdę świetna, wyzwolona. Polski gracz to gracz, który aktywnie tworzy swoje hobby, swoją rozrywkę, a nie tylko łyka gotowe produkty. Polski gracz chce tworzyć, i nikt nie powinien mu tego zabronić.

(Ilustracja przedstawia... no właśnie, pora na mały konkursik ;) Ilustracja przedstawia pewien bardzo nietypowy gatunek stworków ze świata Rezydencji - osoba, która zgadnie co to za stworki... albo przynajmniej wpadnie na właściwy trop, otrzyma prawdziwą nagrodę!)