poniedziałek, maja 07, 2007

Mały Mrok!



"Kurdet nie był lubianym drobniakiem. Dziwiło go to. Innych nie za bardzo, gdyż Kurdet lubił psocić w sposób uważany powszechnie za niewybredny. Kradł różne rzeczy tylko po to, by kogoś zdenerwować. Straszył ludzi po nocach, nie dając obywatelom wioski porządnie się wyspać (co jak co, ale mieszkańcy Podkredensia Salonowego lubili długi sen, w którym nie muszą się przejmować nadchodzącym porankiem.) Dlatego też, kiedy młody Kurdet zaczął grać wioskowym na nerwach w sposób bardziej dosadny, rada wioski skazała go na banicję (która była karą w sensie dość formalnym, gdyż wioskę opuszczał każdy, kto mógł i miał mózg). Kurdet należał jednak do wioski całym swoim calowym jestestwem, kara była więc dlań znacznie dotkliwsza. Niestety, Podkredensie było już dla niego zamknięte. Ruszył więc w drogę do wielkiej stolicy świata, osławionego w pieśniach (oraz powiedzonkach typu: "O jasna cholera, nigdy tam nogi nie postaw") Lekko Różowego Saloniku. A w rzeczywistości ruszył w całkiem przypadkowym kierunku, gdyż pojęcie o świecie miał dokładnie takie samo, jakie pojęcie o gotowaniu ma przeciętny kamień. Mijały dni niespokojnej wędrówki - Kurdet zaczął się niepokoić. Miał wprawę. Wiele razy się niepokoił, kiedy ktoś wyciągał go za ucho zza węgła i wyklinał wniebogłosy. Nie wiedział gdzie się znajduje. Chociaż nie. To zbyt pozytywne określenie. Kurdet wiedział gdzie się znajduje, i bardzo mu się to nie spodobało. Miękki dywan skończył się już kilka mil wcześniej, od dłuższego czasu stąpał po twardym, pełnym wielkich drzazg drewnie. Przełknął ślinę. Słyszał o tym miejscu. Każdy słyszał. A on był zbyt przerażony, by zawrócić - lękał się tego co zobaczy, gdy się odwróci. Aż wreszcie stanął u Progu. Progu do Drzwi do Piwnicy. Zakazanego, czarnego terytorium Gnarplów, nienawidzących wszelkiego światła i życia drobniakó ciemności, kierowanych przez mrocznego władcę Shurona, który ze swojej zerdzewiałej wieży kontrolował swoje dominium. Panowała martwa cisza. Kurdet od razu znienawidził to określenie. Słowo "martwa" wyjątkowo mu się nie podobało. Nie wiedział co robić, na szczęście nie stanowiło to problemu, gdyż ktoś wiedział to za niego. Gdy usłyszał cichy syk, odwrócił odruchowo głowę. I spojrzał. Wielki, owłosiony, ośmionożny obiekt odwzajemnił spojrzenie, ale miał przewagę w gałkach ocznych. W przeciągu krótkiej chwili wszystkie problemy Kurdeta znikły. Niestety, sam Kurdet nie mógł się nacieszyć tym faktem..."

Rezydencja Drobniaków nie jest miejscem sielankowym. Kiedy Giganci odeszli, wiele zakątków świata pogrążyło się w cieniu, zarastało kurzem i butwiało, nabierając nowego, złego życia. Chciałbym wam, drodzy czytelnicy, przybliżyć teraz pokrótce Zło czające się Rezydencji. I wierzcie mi, jest to zło całkowite - wiele Drobniaków potrafi być złych. Ale to tyle ludzie, mają prawa do błędów, różnego postępowania i łamania moralności. Ale istoty podane na tej liście, pożarły moralność, strawiły ją i zostawiły w kuwecie...

Miaurk - absolutny wróg wszystkich małych ludów. Potężna, gigantyczna wręcz bestia o długim futrze, poruszająca się na czterech mocnych łapach, które - magicznym jakimś sumptem - nie wydają najmniejszego dźwięków w czasie chodu tej bestii, czyniąc ją jeszcze bardziej demoniczną. Najstarsi i najmądrzejsi przedstawiciele małego ludku, nie wiedzą, skąd wziął się ów potwór, i czemuż jest tak zawzięty na wszystko, co żywe. Każde szanujące się miasto posiada ogromny asortyment defensywny, przeznaczony do odpychania ataków Miaurka. A sama bestia ma w sobie iście demoniczne moce. Jest niesamowicie szybka, jak na swój rozmiar. Jest przy tym ogromnie silna. Jakaś wypaczona moc obdarowała Miaurka potężnymi pazurami i mocarnymi kłami, którymi rozrywa bezbronne ofiary na krwawe strzępy. Od czasu do czasu wydaje z siebie przerażające burczenie, albo wyjątkowo głośne miauknięcie. Nic na nią nie skutkuje. Żadna broń nie jest w stanie ostatecznie uśmiercić bestię. Wiemy jedynie, że lęka się ognia... I to wszystko, czego jesteśmy pewni o tej potworze.

Shuron i Trantull - Shuron. Oto imię budzące strach w sercach drobniaków. Bezapelacyjny władca cienia. Legat mroku. Król Gnarpli. Dyktator Piwnicy. Ten, który nienawidzi wszystkiego co światłe i żywe. Gnarplowie, zdeformowani przez wieloletnie życie w rdzawych i zakurzonych otchłaniach Piwnicy, pragną władzy nad całą rezydencją. Ujarzmili wielkie szczury. Tresują pająki. Przeprowadzają wielkie szturmy na miasta Rezydencji. Jeszcze nigdy nie osiągnęli trwałego zwycięstwa, gdyż wszystkie drobniacze narody łącza się razem, zapominając na jakiś czas o urazach, by odeprzeć hordy Gnarpli z ich zwyrodniałym władcą bez twarzy, który zakuty na wieki w rdzawej zbroji, dosiada siejącej terror Trantulli, największego pająka plugawiącego Rezydencję. Jest większa od szczurów. Jest włochata, a jej chitynowy pancerz chroni ją przed każdym atakiem. Jej żuchwa uzbrojona w potężne szczękoczułki razi każdego, kto nieopatrznie zbliży się w zasięg ataku. A potężny jad rozpuszcza ofierze wnętrzności. Trantulla nie jest jednak wolna - Shuron podporządkował ją swojej woli, podżegając jej nienawiść i głód.

Wędrowiec - nikt nie wiem kim, albo czym jest. Pojawia się na bezdrożach, podróżując z pokoju do pokoju, gdy nadchodzi czas ciemności. Nikt nigdy nie widział jego twarzy. Ani jego postaci, nie w detalach, każdym razie. W ciemnościach widać sylwetkę, z trzema świecącymi jasno oczyma, trzymającą jaskrawą latarnię, która smętnie nosi za sobą. Spowija go jednak grafitowa aura wielkiej melancholii. Wiadomo tylko, że każdy który go zobaczy, umiera w wyjątkowo krótkim czasie, i w wyjątkowo nieprzyjemny sposób. Zabobonni obywatele Rezydencji nazywają go Orędownikiem Przedsionka. Śmiercią. Kolektorem Małych Dusz. Nigdy nie wydał z siebie dźwięku. Nikt go nie pochwycił. Nikt się do niego nie zbliżył. Tylko go widzieli... jak wędrował bez celu po świecie, w poszukiwaniu czegoś, czego nie mógł odnaleźć. Kto odgadnie tajemnicę Wędrowca? Czy rzeczywiście jest on orędownikiem zła?

Na dzisiaj to tyle. W kolejnych odcinku, czyli - mam nadzieję - jutro/pojutrze, kolejna notka z cyklu "Rzutem Oka", a w niej wyprodukowana przez DarkStorma profesja Dywaniarza.

Brak komentarzy: